okolo 21:30 dojezdzamy do egeru po dwugodzinnym szukaniu kempingu, po "rozmowach" z około dwudziestoma osobami trafilśmy wreszcie na kelnera rozumiejącego angielski ale nie mówiącego:-p wielki sukces!!! palcem na kieszonkowej mapie pokazał nam gdzie powinniśmy jechać. po 22:30 zalogowaliśmy się na kempingu u pana który o dziwo nie mówił po angielsku. po rozbiciu namiotów poczuliśmy się jak w domu - wszędzie pełno pijanych polaków :-p, znalała się